poniedziałek, 5 stycznia 2015

11. Zaplątani

Szaleństwo totalne, bo w końcu mogę update'ować swoje wpisy z tabletu. Co ciekawe lub ciekawsze przez okrągły rok nie wpadłam na to, że do blogowania MUSI być jakaś specjalna aplikacja. No bo jakim cudem miałoby jej nie być w dzisiejszym świecie?
No więc jestem i mam zamiar na stałe wrócić do żywych. Fajnie, nie?

Proszę o wybaczenie wszystkich możliwych błędów, które mogą być spowodowane resztką snu spoczywającego na moich rzęsach. Ciężko się myśli w stanie podobnym do mojego.

Tęskniłam za blogowaniem strasznie, bo ten sposób komunikacji ze światem ma w sobie coś szczególnego. Coś, co kojarzy mi się z dzieciństwem i czasami wczesnej młodości (no bo przecież ja nadal jestem piękna i młoda, prawda, mamo?). Tylko kto by pomyślał wtedy, że za parę lat będę klepać posty na kawałku ekranu, który reaguje na dotyk moich palców?

Technika poszła do przodu, tego nie da się ukryć, zupełnie tak jak faktu, że odwrotnie proporcjonalnie do
postępu technicznego rośnie, czy raczej w tym przypadku spada, poziom więzi międzyludzkich.
Tak mi się przypomniało, jak jakiś rok temu gościłam u siebie swoją młodszą o cztery lata siostrę. Siedziałyśmy w jednym pokoju, plecami do siebie, ja przy komputerze i ona przy komputerze. Napisała do mnie wiadomość, tak dla żartu, ale szybko konwersacja mająca na celu zwykłą zaczepkę przeobraziła się w poważną rozmowę o problemach mojej młodszej. Pisała mi o tym, co jej leży na sercu, wyrzucając to z niesamowitą lekkością... na ekran. W końcu zrobiło się bardzo późno, więc napisałam jej, żeby się położyć i skończymy tą rozmowę z poziomu łóżek. Nie zgodziła się, stwierdziła, że to za trudne, by rozmawiać o tym w cztery oczy.

Swoją młodszą siostrzyczkę skutecznie oduczyłam unikania ze mną rozmów w cztery oczy i pokazałam jej, że to wcale nie takie trudne, kiedy się już zacznie. Wiele wieczorów i nocy przegadałyśmy, dzieląc się swoimi zmartwieniami, problemami i radościami i stwierdzam, że to o wiele lepsze, niż komunikacja via internet.
Tylko co z tego, skoro społeczeństwo usilnie dąży do tego, żeby komunikować się jedynie za pośrednictwem ekranu?

Chyba największą plagą w tym obszarze są wyznania miłosne. Bo przecież tak jest łatwiej. Łatwiej jest napisać komuś, co się czuje i ewentualnie wyłączyć komputer, kiedy już dostanie się kosza.
Tak samo jest ze słowami szczerości, ktore nigdy w normalnym stanie nie przeszłyby nam przez gardło. Bez wzgledu na to, czy prawda jest piękna, czy raczej bolesna, częściej dostajemy ją na piśmie niż w formie werbalnej.
Rozmowa w cztery oczy wymaga odwagi, która wielu z nas już gdzieś uciekła.
Strach pomyśleć, jak to wszystko będzie wyglądało za kilka lat. Zaręczyny i kłótnie małżeńskie przez sieć? Informowanie rodziców o niespodziewanej ciąży? Spowiedź w sieci?
Na myśl przychodzi mi jeszcze kilka takich absurdów, ale najbardziej przeraża mnie myśl, że prawdopodobnie wszystko to ma już dziś miejsce.

------
Zawsze pamiętam o Twoich urodzinach, choć nigdy nie składam Ci życzeń.
Wpatrzona w Ciebie błagam o jeszcze jedno spojrzenie.
Słowa więzną w gardle, kiedy próbuję przemówić.
Szczęśliwego Nowego Roku, nieśmiały chłopcze z moich wspomnień.

2 komentarze:

  1. Kurcze, jak cudownie czyta się Twoje słowa.. Obojętne mi, czy piszesz na poważne tematy. czy żartobliwie, czy opowiadania, naprawdę..
    "Mów (pisz) do mnie jeszcze!" :)

    OdpowiedzUsuń