środa, 28 stycznia 2015

13. Błędy

Powinnam uczyć się metrologii. Przecież jutro termin numer zero. Ale ile można?

Błąd bezwzględny, błąd względny, błąd graniczny, błąd prawdziwy, błąd rozszerzony, błąd standardowy...

Popełniłam w swoim życiu kilka błędów.

Błąd standardowy - zdarzyło mi się wejść do męskiej ubikacji, bo nie mogłam sobie przypomnieć, czy trójkąt powinien kojarzyć mi się z kobietą, czy z mężczyzną. Norma. Stajesz na rozdrożu i w panice wybierasz drzwi losowo. Na wszelki wypadek uprzedzam - trójkąt to zawsze jest m ę ż c z y z n a.

Błąd rozszerzony - poszłam z poważnym schorzeniem do lekarza na NFZ. Jak szeroką gamę gabinetów lekarskich udało mi się zwiedzić do tej pory, wiem tylko ja. Jeden Bóg wie, ile gabinetów przyjdzie mi jeszcze odwiedzić, zanim dowiem się czegoś konkretnego. Na cuda nie liczę, tego błędu nie popełniam.

Błąd prawdziwy - zrezygnowałam ze swojej największej pasji ze względu na szkołę, maturę, a później studia. Cholernie prawdziwy błąd.

Błąd graniczny - na pierwszym semestrze studiów olałam sobie liczenie limesów. Po dziś dzień, widząc granicę jakiejś funkcji, zaczynam słabnąć i modlić się, żeby tego nie było na egzaminie. Z marnym skutkiem, jak dotąd za każdym razem się na tym rozkładałam.

Błąd względny - wybrałam informatykę jako kierunek studiów. Teoretycznie jest tragicznie, bo na filologii to by mi nikt nie kazał liczyć całek, ale w praktyce mam na roku ludzi wspanialszych, niż mogłabym sobie wymarzyć.

Błąd bezwzględny - postanowiłam wyjść ze strefy przyjaźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz